W „Gazecie Polskiej” z dnia 11.07 ukazał się tekst Rafała Ziemkiewicza pt. „Na tropie P-3”, w którym zajmuje się on moim tekstem pt. „Rafał Ziemkiewicz – Telewizja TRWAM – Radio Maryja i masoneria” opublikowanym na niniejszym blogu w dniu 1.07.12.

 

Ten tekst Ziemkiewicza mnie ucieszył. Ucieszył mnie dlatego, że dzięki niemu sytuacja się jakoś rozjaśniła i w wielu sprawach można już  uniknąć wątpliwości. Ziemkiewicz potwierdził wprost głoszone przeze mnie tezy, i dał świadectwo pewnym prawdom w paru porządkach.

 

Ziemkiewicz w swoim tekście kilkakrotnie dokuje takiego typu nadinterpretacji moich wypowiedzi, że zaczyna już mijać się z prawdą, uprawiać coś takiego, co kiedyś nazywano szarą propagandą (trochę prawdy, trochę nieprawdy).

 

Stwierdza między innymi np.: „Najpierw demaskuje mnie, że bronię TV TRWAM nieszczerze, bo kiedyś ją krytykowałem za obronę abp. Wielgusa”. Takiej myśli, ani nawet myśli podobnej, nie było w moim tekście.

 

Napisałem: „Zaangażowanie Ziemkiewicza w obronie wolności mediów w Polsce i w obronie telewizji TRWAM mogłoby mnie wzruszyć swoją szlachetnością, gdyby nie kilka ważnych „ale”.

Podałem dwa takie „ale”: wcześniejsze ataki na abp. Wielgusa i O. Rydzyka oraz wykorzystanie przez Ziemkiewicza czasu antenowego do głoszenia poglądów nie związanych z tematem audycji i z punktu widzenia środowiska Radia Maryja, mówiąc delikatnie kontrowersyjnych.

 

Jaka tutaj była moja myśl?

 

Nie zakwestionowałem w żaden sposób tego, że wystąpienie Ziemkiewicza w obronie TRWAM i to na antenie Radia Maryja jest szczere. Nie pisałem nic o kwestii szczerości. Mówiłem o szlachetności, a to zupełnie coś innego.

Gdyby jednak ta szlachetność była całkowita, gdyby była tylko „czystym miodem” bez dodatku nawet kropli „dziegciu”, to Ziemkiewicz występowałby w tym programie wyłącznie w obronie TRWAM, a nie wykorzystywał czasu antenowego do głoszenia poglądów, z którymi wielu słuchaczy Radia Maryja nie może się zidentyfikować.

Poza tym, w swoim materiale Ziemkiewicz oskarża mnie o „sekciarska potrzebę, by różne prawicowe środowiska zwalczały się z zajadłością afgańskich górali”. Gdzie w moim tekście jest ta zajadłość? Czy używałem słów obraźliwych? Zadałem tylko pytanie. Nic więcej. Podkreśliłem, że nie zamierzam tego komentować.

To Ziemkiewicz dał w przeszłości pokaz zajadłości, negatywnych emocji, używał słów powszechnie uważanych za obraźliwe w stosunku do Biskupa i w stosunku do twórcy Radia Maryja Ojca Rydzyka.

Ziemkiewicz ma prawo być daleko od Kościoła i nie rozumieć go (chociaż „inteligent w drugim pokoleniu”, tak siebie Ziemkiewicz nazywa, powinien chyba takie rzeczy rozumieć), ale nie ma prawa nazywać Arcybiskupa kapusiem, szczególnie, gdy nie ma żadnych dowodów na to, że dostojnik Kościoła donosił na kogokolwiek, a Ojca Rydzyka nazywać kłamcą, obłudnikiem, który „opluwa” ludzi, który wysyła przeciwko przeciwnikom Radia Maryja „swe bojówki krzepkich emerytów z lagami”.

 

Ziemkiewicz byłby w pełni szlachetny, gdyby za te słowa chociaż po latach przeprosił, chociażby w bardzo ogólny sposób, np. „Kilka lat temu ponosiły mnie emocje i napisałem wiele niedobrych, obraźliwych słów, których teraz, choć poglądów nie zmieniłem, żałuję i za nie przepraszam”).

Słowa użyte przez Ziemkiewicza były niegodne i każdy sąd honorowy kazałby mu za nie przeprosić. Gdyby obrażeni postawili Ziemkiewicza przed sądem państwowym również musiałby przegrać sprawę.

Ziemkiewicz wciąż identyfikuje się z prawicą. To słowo wywodzi się od słowa prawy. Człowiek prawy pewnych słów nie mówi, a jeżeli jednak wypowie je w emocjach, to za nie przeprasza.

Czy człowiek prawy nie powinien przeprosić np. za następujące słowa: „Ksiądz Rydzyk, na salonach u którego w dobrym tonie jest nazywać Życińskiego „Żydzińskim”, a Pieronka „zdrajcą”, tym razem trzyma z nimi sztamę. Swym przymilnym głosem, którym uwodzi staruszki niczym tolkienowski Saruman, wezwał wiernych wyznawców, by masowo jechali z całej Polski na ingres, okazać zaatakowanemu przez wrogie media biskupowi swoje poparcie. Witamy, eminencjo, w panteonie Prawdziwych Polaków Pod Szczególną Pieczą Maryi, o, tu jest godne miejsce dla biskupa-kapusia, jak raz między milionerem wzbogaconym na szmalcownictwie i kolaboracji, a biskupem-pederastą, wykorzystującym kleryków. Paru rydzykoidów już posłuchało i sterczy pod pałacem biskupim, gdzie Wielgus właśnie przejmuje nowe włości, wymachując cytatem z Dmowskiego o polskich obowiązkach – co prawda cytat w tym kontekście nie ma żadnego sensu, ale ważne, że stanęli na zew. Kościół w oblężeniu. Atakują Żydzi i masoni z telewizji publicznej, liberałowie, niezlustrowani dziennikarze, pomagierzy Michnika z „Gazety Polskiej”, prezes IPN i Rzecznik Praw Obywatelskich, zaprzyjaźnieni z Platformą Obywatelską... Kto żyw, na wały, bronić Kościoła Matki Naszej i Ojczyzny, uosabianych przez wiarołomnego kapłana, przyłapanego na bezczelnych łgarstwach. (Polecam nocny wykład księdza Rydzyka, który usiłuję tu nieudolnie streścić; takiej sterty nonsensów dawno już nawet na tej antenie nie wygłoszono). Wypisałbym się z Kościoła, gdybym już i tak nie był z niego wylany jako rozwodnik. Choć rozumiem, że ta ekskomunika z dniem ingresu przestaje być ważna. Skoro arcybiskup uważa za zupełnie wystarczające usprawiedliwienie swej zdrady fakt, że potrzebował paszportu, to dlaczego ja za zupełnie satysfakcjonujące usprawiedliwienie swojej nie mam uważać faktu, że potrzebowałem życiowej odmiany?”. (http://rafalziemkiewicz.salon24.pl/534,to-mowi-pan-biada-zlym-pasterzom )

Czy zacytowany tekst można określić jako rzeczową pełną szacunku dla przeciwnika polemikę odwołującą się wyłącznie do faktów?

Czy nie takie  rzeczowe, pełne szacunku polemiki powinny być charakterystyczne dla prawych ludzi prawicy?

 

A oto kolejna „nadinterpretacja” mojego tekstu dokonana przez Ziemkiewicza: „Koronnym powodem jego oburzenia jest jednak to, że w ciągu kilku godzin na antenie w ogóle nie wspomnieliśmy o tym, że wszystko, co się dzieje jest winą masonów”.

 

Czytam jesz cze raz swój własny tekst i przecieram oczy ze zdziwienia. Gdzie w nim Ziemkiewicz znalazł takie myśli?

 

Ja tylko stwierdziłem przecież, między innymi, że zdumiewa mnie fakt, iż goście mówią nagle (ni przypiął ni przyłatał)w programie w obronie TRWAM o tym, że za Geremkiem i Michnikiem nigdy nikt nie stał poza Moczarem (który ich lansował z głupoty jako „wrogów ludu”). Jeśli Ziemkiewicz nie chce mówić o masonerii to niech nie mówi o zapleczu Michnika. Nikt mnie nie przekona, że Ziemkiewicz nigdy nie słyszał np. o związkach Michnika z Janem Józefem Lipskim i o tym, że Lipski był przez ponad 20 lat wielkim mistrzem ”Szkotów” i nigdy nie wiedział, że Michnik był przez lata sekretarzem jednego z masońskich liderów. Nikt mnie nie przekona, że Ziemkiewicz nie wiedział, że ci ludzie wspierali Michnika i wynieśli go na stanowisko redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.

 

Ziemkiewicz przyznaje się w swoim materiale do paru spraw.

 

Po pierwsze, stwierdza a propos masonerii: „Ten akurat temat mnie nudzi – nigdy jakoś nie potrzebowałem hipotezy masońskiej do objaśnienia wydarzeń i ich przyczyn”. Tym samym głosi: „Masoneria nie spełniała i nie spełnia żadnej istotnej roli w kształtowaniu ważnych wydarzeń na świecie i w Polsce”. Czy to jest tylko skrajna ignorancja?

 

Po drugie, wypowiada się jednoznacznie w kwestii podejścia do sprawy Arcybiskupa Wielgusa: „W tej akurat sprawie zdania nie zmieniłem ani na jotę”.

 

Tak więc wynikałoby z tego, że podtrzymuje wszystko to, co napisał onegdaj na ten temat i że jest nadal gotów sprzeciwiać się kolejnym nominacjom w Kościele o ile te nie będą po jego myśli podkreślając zarazem wciąż, że w kościele nie jest i ignorując głosy tych, którzy wyjaśniają, że do istoty Kościoła katolickiego należy to, że nikt poza papieżem nie może decydować o takich nominacjach, a próba zmiany tej sytuacji jest atakiem na Kościół w jego fundamentach.

 

Swój materiał Ziemkiewicz podsumowuje też „merytorycznie” pisząc:

„Trudno wdawać się w dyskusję z obsesją, ale warto zwrócić uwagę, do czego ona prowadzi. Zamiast szukać rozwiązania swoich problemów niech Polacy tropią Lożę P-3”.

 

Czy Ziemkiewicz nie cytuje tu „Gazety Wyborczej”, a nawet samego Michnika?

 

W tym tonie i duchu, tak „merytorycznie”, używając takich słów pisano o mnie dotąd jedynie w „Gazecie Wyborczej”.

 

Na koniec.

 

Ziemkiewicz zrobił ze mnie oszołoma na łamach „Gazety Polskiej”. Powyższy tekst wyślę do niej proponując jego druk. Czy jednak mnie wydrukują? Od lat omijają mnie łukiem i przemilczają. Nawet gdy w kręgu ich zainteresowania byli obrońcy Krzyża, a ja byłem ich kronikarzem nie nastąpiło zetkniecie, choć niektórzy obrońcy Krzyża to proponowali, a ja byłem otwarty na współpracę.

 

W księgarniach „Gazety Polskiej” zakazano sprzedaży mojej książki pt. „Masoneria polska 2012” (będę o tym jeszcze pisał).

 

A może mam złe informacje?

 

A może to obsesja?

 

Może „Gazeta Polska” ceni wolność słowa i zamieści mój ten lub inny tekst?

 

Może Ziemkiewicz, który tak ceni wolność słowa, wstawi się za mną?

 

Może warto przestać uprawiać pyskówki i szarą propagandę i zabrać się do merytorycznej dyskusji, w ramach której można, jak chce tego tak bardzo Ziemkiewicz, szukać rozwiązania problemów?

 

Jakież to rozwiązania proponuje Ziemkiewicz?

 

Chętnie bym się dowiedział.

Jestem tego bardzo ciekawy.